Odprawa i pierwsze wrażenie
Lotnisko w Pyongyang otoczone jest niskim płotem z siatki, wszędzie pełno
wojska, maszerującego wzdłuż ogrodzenia. Budowany jest nowy terminal, ale jak
na razie obsługiwani jesteśmy w starym, zresztą dużego ruchu tu nie ma. Może 2
samoloty na dzień.
Wypełnione 3 dokumenty były odbierane w kolejności, więc najpierw kontrola paszportu i pierwszy dokument został zabrany, potem kontrola czy osoba jest zdrowa i drugi dokument poszedł, na końcu sprawdzili co za dobra wwożę do Korei i zatrzymali ostatni dokument. Sprawdzanie telefonów i aparatów było powierzchowne. Otworzyli futerał aparatu, popatrzyli i schowali. Jednemu Amerykaninowi zabrali na przechowanie dysk twardy, a kilku osobom zerkali jakie to zdjęcia zrobili, więc jeśli podczas lotu robisz zdjęcia – wymień kartę i po kłopocie.
Po trwających prawie 1,5h odprawach, zostaliśmy przywitani przez Koreańską przewodniczkę, w autobusie siedział już kolejny przewodnik. Będziemy mieli łącznie 3 ‘przewodników’, ale czy są to prawdziwi przewodnicy? Nigdy się tego nie dowiem.
W autobusie, dowiadujemy się trochę o historii i o zasadach. Można wszystko fotografować, nawet ludzi, ale… Nie obiekty militarne i nie żołnierzy, nie ludzi podczas pracy i jeśli chcielibyśmy zdjęcie z lokalną osobą, mamy dać znać przewodnikowi, a on może to załatwi.
Po drodze było wiele ciekawych obiektów do fotografowania, więc miałem co robić. Jutro 103 rocznica urodzin Kim II Sung, więc lokalni ludzie mają dzień wolny.
Wypełnione 3 dokumenty były odbierane w kolejności, więc najpierw kontrola paszportu i pierwszy dokument został zabrany, potem kontrola czy osoba jest zdrowa i drugi dokument poszedł, na końcu sprawdzili co za dobra wwożę do Korei i zatrzymali ostatni dokument. Sprawdzanie telefonów i aparatów było powierzchowne. Otworzyli futerał aparatu, popatrzyli i schowali. Jednemu Amerykaninowi zabrali na przechowanie dysk twardy, a kilku osobom zerkali jakie to zdjęcia zrobili, więc jeśli podczas lotu robisz zdjęcia – wymień kartę i po kłopocie.
Po trwających prawie 1,5h odprawach, zostaliśmy przywitani przez Koreańską przewodniczkę, w autobusie siedział już kolejny przewodnik. Będziemy mieli łącznie 3 ‘przewodników’, ale czy są to prawdziwi przewodnicy? Nigdy się tego nie dowiem.
W autobusie, dowiadujemy się trochę o historii i o zasadach. Można wszystko fotografować, nawet ludzi, ale… Nie obiekty militarne i nie żołnierzy, nie ludzi podczas pracy i jeśli chcielibyśmy zdjęcie z lokalną osobą, mamy dać znać przewodnikowi, a on może to załatwi.
Po drodze było wiele ciekawych obiektów do fotografowania, więc miałem co robić. Jutro 103 rocznica urodzin Kim II Sung, więc lokalni ludzie mają dzień wolny.
Nasz hotel to zbudowany po drugiej stronie rzeki Taedong wysoki budynek.
Mający 47 pięter, na ostatnim jest okrągła restauracja z widokiem. Ja zostałem
razem z Amerykaninem umieszczony na 24 piętrze z interesującym widokiem na
miasto.
W hotelu dla cudzoziemców jest kasyno, basen, kręgielnia, sala karaoke itp. Oczywiście są też sklepy z pamiątkami, jest też i poczta – wszystko płatne ekstra. Co ciekawe w sklepie można kupić zachodnie słodycze – np. ciastka z Niemiec.
Po skromnym obiedzie przyszedł czas na relaks i sen. Co ciekawe jak by ktoś chciał rano lub wieczorem pobiegać, to może ale na około hotelu.
W hotelu dla cudzoziemców jest kasyno, basen, kręgielnia, sala karaoke itp. Oczywiście są też sklepy z pamiątkami, jest też i poczta – wszystko płatne ekstra. Co ciekawe w sklepie można kupić zachodnie słodycze – np. ciastka z Niemiec.
Po skromnym obiedzie przyszedł czas na relaks i sen. Co ciekawe jak by ktoś chciał rano lub wieczorem pobiegać, to może ale na około hotelu.
Nasz zielony autobus |
Pyongyang |
Nasz hotel - Yanggakdo International Hotel |
Lokalne piwo do obiadu |
Mój pokój |
A na półkach w hotelowym sklepie |
Pyongyang - wieczorny widok z hotelu |
No comments:
Post a Comment