Praga śladami Crnego
Kilka godzin w Pradze upłynęło w błyskawicznym tempie. Nie było sensu planować odwiedzania kolejnych punktów z przewodnika. Odwiedzanie miejsca znanego z poprzednich wizyt pozwala na swojego rodzaju swobodę błądzenia po uliczkach w poszukiwaniu ukrytych perełek i ciekawostek bez poczucia winy, że nie zobaczyło się najważniejszych, przewodnikowych atrakcji. Tuż przed wyjazdem zainteresował mnie czeski artysta kojarzony w Polsce głównie z kontrowersyjną instalacją „Entropa”, która przedstawiła europejskie kraje w krzywym zwierciadle, w tym Polskę jako kartoflisko z pracującym na nim klerem. Jedna z jego pierwszych akcji, happeningów w Pradze polegała na przemalowaniu czołgu radzieckiego, pomnika upamiętniającego wyzwolenie Pragi przez Rosjan spod okupacji niemieckiej, na różowo. Udało mi się zobaczyć tylko ułamek jego prac wyeksponowanych w Pradze w przestrzeni miejskiej.
„Sikające postacie” były otoczone przez jedną z licznych wycieczek polskich komentujących z rozbawieniem dwie figury z ruchomymi podbrzuszami, sikające do zbiornika wodnego, którego kontury odwzorowywały mapę Czech. Plotka internetowa głosi, że figury działają po wysłaniu sms-a na podany numer i wysikają tekst wiadomości. Dementuję plotki, w styczniu figury sikają bez przerwy. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie podobnej rzeźby, upamiętniającej wstąpienie Czech do Unii Europejskiej, w żadnym innym europejskim kraju.
W pobliżu znajduje się Zamek na Hradczanach ze Złotą Uliczką. Przynajmniej w okresie zimowym Złota Uliczka udostępniona jest zwiedzającym bezpłatnie od godziny 16:00. Wcześniejsze wejście wiąże się z wykupieniem biletu łączonego na okoliczne atrakcje w cenie 10-15 eur.
Z zamku rozpościera się malownicza panorama Pragi. Licznym turystom nie przeszkadzały zimowe temperatury i szaro bura pogoda. Z zamkowych wałów można dostrzec antenę telewizyjną górującą ponad czerwonymi dachówkami Pragi. Nie byłoby w niej nic specjalnego gdyby nie pewien drobny szczegół. Crny zamocował na niej, pomimo protestów mieszkańców miasta, raczkujące i siedzące niemowlaki giganty. Można je zobaczyć z bliska nad Wełtawą po stronie Hradczan, na półwyspie Kempa. Olbrzymie bobasy mają kody kreskowe zamiast twarzy. Co autor miał na myśli?
W pobliżu słynny Most Karola, o którym nie będę się rozpisywał.
To, co przyciągnęło mnie na Plac Wacława, to kolejna praca Crnego – „Koń”. Opuszczając metro, które jest bardzo tanim i wygodnym środkiem poruszania się po Pradze (całodzienny bilet na transport publiczny to koszt 4 eur) , natrafiamy na pomnik świętego Wacława, króla czeskiego, siedzącego dumnie na koniu. Władze miasta na wyraziły zgody aby kolejna praca Crnego stanęła w jego pobliżu. Artysta doszedł do porozumienia z właścicielami pobliskiej Lucerny, pasażu handlowego, w którym wyeksponował swoją rzeźbę.
Nie wszystkie projekty Crnego zostały zrealizowane. Nie pozwolono mu na zamontowanie onanizującego się bożka na budynku Teatru Narodowego. Galerię Amoya, Futura, MeetFactory zapisuję sobie jednak jako cele kolejnej wizyty w Pradze.
Kilka godzin w Pradze upłynęło w błyskawicznym tempie. Nie było sensu planować odwiedzania kolejnych punktów z przewodnika. Odwiedzanie miejsca znanego z poprzednich wizyt pozwala na swojego rodzaju swobodę błądzenia po uliczkach w poszukiwaniu ukrytych perełek i ciekawostek bez poczucia winy, że nie zobaczyło się najważniejszych, przewodnikowych atrakcji. Tuż przed wyjazdem zainteresował mnie czeski artysta kojarzony w Polsce głównie z kontrowersyjną instalacją „Entropa”, która przedstawiła europejskie kraje w krzywym zwierciadle, w tym Polskę jako kartoflisko z pracującym na nim klerem. Jedna z jego pierwszych akcji, happeningów w Pradze polegała na przemalowaniu czołgu radzieckiego, pomnika upamiętniającego wyzwolenie Pragi przez Rosjan spod okupacji niemieckiej, na różowo. Udało mi się zobaczyć tylko ułamek jego prac wyeksponowanych w Pradze w przestrzeni miejskiej.
„Sikające postacie” były otoczone przez jedną z licznych wycieczek polskich komentujących z rozbawieniem dwie figury z ruchomymi podbrzuszami, sikające do zbiornika wodnego, którego kontury odwzorowywały mapę Czech. Plotka internetowa głosi, że figury działają po wysłaniu sms-a na podany numer i wysikają tekst wiadomości. Dementuję plotki, w styczniu figury sikają bez przerwy. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie podobnej rzeźby, upamiętniającej wstąpienie Czech do Unii Europejskiej, w żadnym innym europejskim kraju.
W pobliżu znajduje się Zamek na Hradczanach ze Złotą Uliczką. Przynajmniej w okresie zimowym Złota Uliczka udostępniona jest zwiedzającym bezpłatnie od godziny 16:00. Wcześniejsze wejście wiąże się z wykupieniem biletu łączonego na okoliczne atrakcje w cenie 10-15 eur.
Z zamku rozpościera się malownicza panorama Pragi. Licznym turystom nie przeszkadzały zimowe temperatury i szaro bura pogoda. Z zamkowych wałów można dostrzec antenę telewizyjną górującą ponad czerwonymi dachówkami Pragi. Nie byłoby w niej nic specjalnego gdyby nie pewien drobny szczegół. Crny zamocował na niej, pomimo protestów mieszkańców miasta, raczkujące i siedzące niemowlaki giganty. Można je zobaczyć z bliska nad Wełtawą po stronie Hradczan, na półwyspie Kempa. Olbrzymie bobasy mają kody kreskowe zamiast twarzy. Co autor miał na myśli?
W pobliżu słynny Most Karola, o którym nie będę się rozpisywał.
To, co przyciągnęło mnie na Plac Wacława, to kolejna praca Crnego – „Koń”. Opuszczając metro, które jest bardzo tanim i wygodnym środkiem poruszania się po Pradze (całodzienny bilet na transport publiczny to koszt 4 eur) , natrafiamy na pomnik świętego Wacława, króla czeskiego, siedzącego dumnie na koniu. Władze miasta na wyraziły zgody aby kolejna praca Crnego stanęła w jego pobliżu. Artysta doszedł do porozumienia z właścicielami pobliskiej Lucerny, pasażu handlowego, w którym wyeksponował swoją rzeźbę.
Nie wszystkie projekty Crnego zostały zrealizowane. Nie pozwolono mu na zamontowanie onanizującego się bożka na budynku Teatru Narodowego. Galerię Amoya, Futura, MeetFactory zapisuję sobie jednak jako cele kolejnej wizyty w Pradze.